1 / 74

EWOLUCJA USTROJU DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ (1918-1939)

EWOLUCJA USTROJU DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ (1918-1939). Akt 5 Listopada 1916 roku. Do mieszkańców Warszawskiego jeneralnego gubernatorstwa!

media
Download Presentation

EWOLUCJA USTROJU DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ (1918-1939)

An Image/Link below is provided (as is) to download presentation Download Policy: Content on the Website is provided to you AS IS for your information and personal use and may not be sold / licensed / shared on other websites without getting consent from its author. Content is provided to you AS IS for your information and personal use only. Download presentation by click this link. While downloading, if for some reason you are not able to download a presentation, the publisher may have deleted the file from their server. During download, if you can't get a presentation, the file might be deleted by the publisher.

E N D

Presentation Transcript


  1. EWOLUCJA USTROJUDRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ(1918-1939)

  2. Akt 5 Listopada 1916 roku Do mieszkańców Warszawskiego jeneralnego gubernatorstwa!  Przejęci niezłomną ufnością w ostateczne zwycięstwo ich broni i życzeniem powodowani, by ziemie polskie przez waleczne ich wojska ciężkiemi ofiarami rosyjskiemu panowaniu wydarte do szczęśliwej przywieść przyszłości, Jego Cesarska Mość Cesarz Niemiecki oraz Jego Cesarska i Królewska Mość Cesarz Austryi i Apostolski Król Węgier postanowili z ziem tych utworzyć państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem.Dokładniejsze oznaczenie granic Królestwa Polskiego zastrzega się. Nowe królestwo znajdzie w łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami rękojmię potrzebną do swobodnego sił swych rozwoju. We własnej armii nadal żyć będą pełne sławy tradycje wojsk polskich dawnejszych czasów i pamięć walecznych polskich towarzyszy broni we wielkiej obecnej wojnie. Jej organizacja, wykształcenie i kierownictwo uregulowane będą we wspólnem porozumieniu.  Sprzymierzeni Monarchowie, biorąc należny wzgląd na ogólne warunki polityczne Europy jakoteż na dobro i bezpieczeństwo własnych krajów i ludów, żywią niezłomną nadzieję, że obecnie spełnią się życzenia państwowego i narodowego rozwoju Królestwa Polskiego.  Wielkie zaś, od zachodu z Królestwem Polskiem sąsiadujące mocarstwa z radością ujrzą u swych granic wschodnich wskrzeszenie i rozkwit wolnego, szczęśliwego i własnem narodowem życiem cieszącego się państwa. Z najwyższego rozkazu Jego Cesarskiej Mości CesarzaNiemieckiego. Jenerał-Gubernator v. Beseler.

  3. orędzie Rady Piotrogrodzkiej 27 marca 1917 roku: „demokracja rosyjska stoi na stanowisku uznania narodowego i politycznego samookreślenia narodów i proklamuje, że Polska ma prawo być zupełnie niepodległa pod względem państwowym i międzynarodowym”

  4. proklamacja Rządu Tymczasowego Rosji z 31 marca 1917 roku: „naród rosyjski, który zrzucił z siebie jarzmo, przyznaje również bratniemu narodowi polskiemu pełne prawo stanowienia o swym losie”

  5. 13 punkt orędzia prezydenta Stanów Zjednoczonych Thomasa Woodrow Wilsona, wygłoszonego 8 stycznia 1918 roku: „Powinno być utworzone niepodległe państwo polskie, które winno obejmować ziemie zamieszkane przez ludność bezspornie polską, mieć zapewniony wolny i bezpieczny dostęp do morza; jego niezawisłość polityczna, gospodarcza oraz całość terytorialna winna być zagwarantowana układem międzynarodowym”

  6. „Mała Konstytucja” 20 lutego 1919 roku: • I. Sejm przyjmuje oświadczenie Józefa Piłsudskiego, że składa w ręce Sejmu urząd Naczelnika Państwa, do wiadomości i wyraża Mu podziękowanie za pełne trudów sprawowanie urzędu w służbie dla Ojczyzny. • II. Aż do ustawowego uchwalenia tej treści konstytucji, która określi zasadniczo przepisy o organizacji naczelnych władz w państwie polskim, Sejm powierza dalsze sprawowanie urzędu Naczelnika Państwa Józefowi Piłsudskiemu na następujących zasadach: -Władzą suwerenną i ustawodawczą w państwie polskim jest Sejm Ustawodawczy; ustawy ogłasza marszałek z kontrasygnacją prezydenta ministrów i odnośnego ministra fachowego. • -Naczelnik Państwa jest przedstawicielem państwa i najwyższym wykonawcą uchwal Sejmu w sprawach cywilnych i wojskowych. • -Naczelnik Państwa powołuje rząd w pełnym składzie na podstawie porozumienia z Sejmem. • -Naczelnik Państwa oraz rząd są odpowiedzialni przed Sejmem za sprawowanie swego urzędu. • -Każdy akt państwowy Naczelnika Państwa wymaga podpisu odnośnego ministra.

  7. Dotychczasowe tradycje demokratyczne

  8. Rozwój partii politycznych

  9. Konstytucja 17 marca 1921 roku

  10. KONSTYTUCJA MARCOWA 1921 • Rozdział I. RzeczpospolitaArt.1. Państwo Polskie jest Rzecząpospolitą. Art.2. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Organami Narodu w zakresie ustawodawstwa są Sejm i Senat, w zakresie władzy wykonawczej - Prezydent Rzeczypospolitej łącznie z odpowiedzialnymi ministrami, w zakresie wymiaru sprawiedliwości - niezawisłe Sądy.

  11. KONSTYTUCJA MARCOWA 1921 • Rozdział II. Władza ustawodawczaArt.11. Sejm składa się z posłów, wybranych na lat pięć, licząc od dnia otwarcia Sejmu, w głosowaniu powszechnem, tajnem, bezpośredniem, równem i stosunkowem. Art.12. Prawo wybierania ma każdy obywatel polski bez różnicy płci, który w dniu ogłoszenia wyborów ukończył lat 21, używa w pełni praw cywilnych i zamieszkuje w okręgu wyborczym przynajmniej od przedednia ogłoszenia wyborów w Dzienniku Ustaw. Prawo głosowania może być wykonywane tylko osobiście. Wojskowi w służbie czynnej nie mają prawa głosowania. Art.13. Prawo wybieralności ma każdy obywatel, mający prawo wybierania do Sejmu, nie wyjmując wojskowych w służbie czynnej, niezależnie od miejsca zamieszkania, o ile ukończył lat 25. • Art.20. Posłowie są przedstawicielami całego Narodu i nie są krępowani żadnemi instrukcjami wyborców. • Art.21. Posłowie nie mogą być pociągani do odpowiedzialności za swoją działalność w Sejmie, lub poza Sejmem, wchodzącą w zakres wykonywania mandatu poselskiego, ani w czasie trwania mandatu, ani po jego wygaśnięciu.. Przez cały czas trwania mandatu posłowie nie mogą być pociągani do odpowiedzialności karno-sądowej, karno-administracyjnej i dyscyplinarnej, ani pozbawieni wolności bez zezwolenia Sejmu. W wypadku schwytania posła na gorącym uczynku zbrodni pospolitej, jeżeli jego przytrzymanie jest niezbędne dla zabezpieczenia wymiaru sprawiedliwości, względnie dla unieszkodliwienia skutków przestępstwa, władza sądowa ma obowiązek bezzwłocznego zawiadomienia o tem Marszałka Sejmu dla uzyskania zezwolenia Sejmu na areszt i dalsze postępowanie karne. Na żądanie Marszałka przytrzymany musi być niezwłocznie uwolniony. • Art.26. Sejm może się rozwiązać mocą własnej uchwały, powziętej większością 2/3 głosów, przy obecności połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent Rzeczypospolitej może rozwiązać Sejm za zgodą 3/5 ustawowej liczby członków Senatu.

  12. KONSTYTUCJA MARCOWA 1921 • Rozdział II. Władza ustawodawcza • Art.36. Senat składa się z członków wybranych przez poszczególne województwa w głosowaniu powszechnem, tajnem, bezpośredniem, równem i stosunkowem. Każde województwo stanowi jeden okrąg wyborczy, przyczem w stosunku do liczby mandatów sejmowych na ilość mieszkańców liczba mandatów do Senatu wynosi 1/4 część. Prawo wybierania do Senatu ma każdy wyborca do Sejmu, który w dniu ogłoszenia wyborów ukończył lat 30 i w dniu tym zamieszkuje w okręgu wyborczym przynajmniej od roku; nie tracą jednak prawa wyborczego świeżo osiedli koloniści, którzy opuścili poprzednie miejsce zamieszkania, korzystając z reformy rolnej; również nie tracą tego prawa robotnicy, którzy zmienili miejsce pobytu wskutek zmiany miejsca pracy, oraz urzędnicy państwowi przeniesieni służbowo. Prawo wybieralności ma każdy obywatel, posiadający prawo wybierania do Senatu, nie wyłączając wojskowych w służbie czynnej, o ile z dniem ogłoszenia wyborów ukończył lat 40. Kadencja Senatu rozpoczyna się i kończy z kadencją Sejmową. Nikt nie może być jednocześnie członkiem Sejmu i Senatu.

  13. KONSTYTUCJA MARCOWA 1921 • Rozdział III. Władza wykonawczaArt.39. Prezydenta Rzeczypospolitej wybierają na lat siedem bezwzględną większością głosów Sejm i Senat, połączone w Zgromadzenie Narodowe. Zgromadzenie Narodowe zwołuje Prezydent Rzeczypospolitej w ostatnim kwartale siedmiolecia swego urzędowania. Jeżeli zwołanie nie nastąpi na 30 dni przed upływem siedmiolecia, Sejm i Senat łączą się z samego prawa w Zgromadzenie Narodowe na zaproszenie Marszałka Sejmu i pod jego przewodnictwem. Art.40. Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może sprawować urzędu, oraz w razie opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej wskutek śmierci, zrzeczenia się lub innej przyczyny, zastępuje go Marszałek Sejmu. • Art.44. Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje ustawy wraz z odpowiednimi ministrami i zarządza ogłoszenie ich w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej. Prezydent Rzeczypospolitej celem wykonania ustaw i z powołaniem się na upoważnienie ustawowe, ma prawo wydawać rozporządzenia wykonawcze, zarządzenia, rozkazy i zakazy i przeprowadzenie ich użyciem przymusu zapewnić. Takież prawo w swoim zakresie działania mają ministrowie i władze im podległe. Każdy akt rządowy Prezydenta Rzeczypospolitej wymaga dla swej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra, którzy przez podpisanie aktu biorą zań odpowiedzialność. Art.45. Prezydent Rzeczypospolitej mianuje i odwołuje Prezesa Rady Ministrów, na jego wniosek mianuje i odwołuje ministrów, a na wniosek Rady Ministrów obsadza urzędy cywilne i wojskowe zastrzeżone w ustawach. Każdy urzędnik Rzeczypospolitej musi podlegać ministrowi, który za jego działania odpowiada przed Sejmem. Nominacje urzędników kancelarji cywilnej Prezydenta Rzeczypospolitej kontrasygnuje Prezes Rady Ministrów i jest za ich działania odpowiedzialny przed Sejmem.

  14. KONSTYTUCJA MARCOWA 1921 • Rozdział III. Władza wykonawcza • Art.55. Ministrowie tworzą Radę Ministrów pod przewodnictwem Prezesa. Art.56. Rada Ministrów ponosi solidarną odpowiedzialność konstytucyjną i parlamentarną za ogólny kierunek działalności Rządu. Pozatem ponoszą ją ministrowie oddzielnie, każdy w swoim zakresie, za działalność w urzędzie, a to zarówno za zgodność tej działalności z Konstytucją i innemi ustawami Państwa, za działanie podległych im organów, jak i za kierunek swej polityki. Art.57. W tymże samym zakresie obowiązuje ministrów solidarna i indywidualna odpowiedzialność za akty rządowe Prezydenta Rzeczypospolitej. Art.58. Do odpowiedzialności parlamentarnej pociąga ministrów Sejm zwyczajną większością. Rada Ministrów i każdy minister z osobna ustępują na żądanie Sejmu. Art.59. Konstytucyjną odpowiedzialność ministrów i sposób jej urzeczywistnienia określi osobna ustawa. Uchwała, stawiająca ministra w stan oskarżenia, musi być powzięta w obecności conajmniej połowy ustawowej liczby posłów większością 3/5 oddanych głosów. Rozpoznanie spraw i wydanie wyroku należy do Trybunału Stanu. Minister nie może uchylić się od odpowiedzialności konstytucyjnej przez zrzeczenie się urzędu. Z chwilą postawienia w stan oskarżenia minister jest zawieszony w urzędowaniu.

  15. KONSTYTUCJA MARCOWA 1921 • Rozdział IV. SądownictwoArt.74. Sądy wymierzają sprawiedliwość w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Art.76. Sędziów mianuje Prezydent Rzeczypospolitej, o ile ustawa nie zawiera innego postanowienia, jednakże sędziowie pokoju z reguły wybierani są przez ludność. Urząd sędziowski może objąć tylko osoba, odpowiadająca warunkom przez prawo wymaganym. Art.77. Sędziowie są w sprawowaniu swego urzędu sędziowskiego niezawiśli i podlegają tylko ustawom. Orzeczenia sądowe nie mogą być zmienione ani przez władzę ustawodawczą, ani przez władzę wykonawczą.

  16. Gabinety rządowe w latach 1918-1926:

  17. Krytyka systemu politycznego M. Rataj „O parlamentaryzmie można powiedzieć, że jest łatwy do krytykowania, lecz trudny do zastąpienia” „/…/ jeszcze przez 10 lat panowania demokracji i parlamentaryzmu takiego jak obecny, jaki mamy od 3 lat, przy obecnym Sejmie i obecnym rozbiciu Sejmu, a sama zasada, na której opierać się ma nasze państwo i na której opiera się nasza Konstytucja, jest pogrzebana.”

  18. „Nie dlatego, że chamstwo jest połączone z demokracją, ale tylko dlatego /…/ że mamy do czynienia w tym Wysokim Sejmie nie tylko ze stronnictwami, ale z grupkami, które mają charakter nie stronnictw, ale mafijek”

  19. „jeżeli w przyszłym Sejmie czy sejmach ma być wytworzona większość, musi być wytworzona większość, i co więcej, nie tylko większość przypadkowa, zewnętrzna, ale większość stronnictw, które będą zdolne do myślenia w sposób państwowy” „/…/ jest rzeczą konieczną, ażeby do tego przyszłego Sejmu weszły istotnie stronnictwa, a nie to, co ja nazwałem mafiami politycznymi /…/ stronnictwa, które mieszczą się na obszarze jednego albo dwóch województw /…/ nie są to stronnictwa w całym tego słowa znaczeniu /…/ jakie są na całym cywilizowanym świecie, gdzie życie polityczne jest odpowiednio zaawansowane, ale że są to grupki, które /…/ żerują na niezdrowej konkurencji, obniżając w wysokim stopniu ogólny poziom naszego życia politycznego”

  20. „wynik wyborów pogorszył jeszcze położenie, które dotychczas było niewesołe. Trzeba szukać z niego wyjścia, jeśli ono nie ma doprowadzić do klęski państwa”(po wyborach w 1922 r.)

  21. „przede wszystkim musi się zmienić psychika społeczeństwa, a w konsekwencji i stosunki polityczne. W psychice dzisiejszej tkwi jeszcze dużo śladów niewoli - opozycja w stosunku do państwa, brak szacunku do prawa, niechęć i nieumiejętność ponoszenia odpowiedzialności za państwo itd. Bodajże dopiero nowe pokolenie, wychowane we własnym państwie, wolne będzie zupełnie od tych śladów.”

  22. J. Piłsudski Półtora wieku walk, krwawych nieraz i ofiarnych, znalazło swój triumf w dniu dzisiejszym. Dzisiaj mamy wielkie święto narodu, święto radości po długiej, ciężkiej nocy cierpień (...). Obdarzeni dziś zaufaniem narodu, dać macie podstawy dla jego niepodległego życia w postaci prawa konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polski.

  23. sytuacja polityczna w Polsce przypomina „wręcz burdel niż szanujące się państwo”, a społeczeństwo polskie jest wystawione na pośmiewisko całego świata. „Ja tego, proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty. Pierdel, serdel, burdel.” „Rzeczpospolita to wielki burdel, konstytucja to prostytutka, a posłowie to kurwy!” O sejmie: „Sejm korupcji”, „Sejm ladacznic” O posłach: „Publiczne szmaty” I staję do walki, tak jak poprzednio, z głównym złem państwa: panowaniem rozwydrzonych partyj i stronnictw nad Polską, zapominaniem o imponderabiliach, a pamiętaniem tylko o groszu i korzyści.

  24. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena Konstytucji marcowej • Ocena Konstytucji marcowej w środowisku naukowym była krytyczna. Stanisław Estreicher pisał, że: „Maszyna państwowa, jaką stworzyła marcowa Konstytucja, funkcjonowała w latach 1921-26 tak niedołężnie, że nawet sami twórcy Konstytucji zaczęli się przyznawać do popełnienia błędu i zaczęli wysuwać hasła naprawy”. Zauważył także, że „W obfitej literaturze tego przedmiotu można wskazać jedynie tylko bardzo nieliczne prace, które bez ważniejszych zastrzeżeń […] bronią i popierają główne zasady obecnego ustroju”. Syntetyczną charakterystykę Konstytucji marcowej przedstawił Wacław Komarnicki: „Jaki był rys zasadniczy tej Konstytucji? Rysem tym była jednostronność ustrojowa. Konstytucja marcowa była zbudowana na ultrademokratycznej podstawie, stworzyła przerost władzy ustawodawczej, słabość i nietrwałość rządu. Mówić jednak, że stworzyła ona anarchię w państwie, jest to tendencyjna nieścisłość. Cechuje ją przewaga społeczeństwa nad państwem, jej troską naczelną jest zabezpieczenie wolności obywatelskiej. Wpłynęła na to nie tylko powszechna atmosfera momentu, w którym była uchwalana, po zakończeniu wojny prowadzonej przez koalicję pod hasłem o wyzwolenie ludów, ale przede wszystkim tęsknota Narodu Polskiego do wolności po 1,5-wiekowej niewoli i tradycja wolnościowa Polski przedrozbiorowej”.

  25. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena konstytucji i demokracji • Krytykowano najważniejsze podstawy państwa: demokrację, republikanizm, parlamentaryzm. Atak na ustrój demokratyczny był potężny. Politykom i publicystom prawicowym kojarzył się ze swawolą. Wytykano, że w Polsce przyjęto „najnaiwniejszą” formę demokracji z wszystkich istniejących w ówczesnym świecie, w efekcie stała się równoznaczna z najgorszą chorobą - „bezmyślną demagogią”. Efektem demagogii i choroby „taniej popularności” jest, jak twierdził Wincenty Witos, polska konstytucja; jej autorzy, jak dowodził zapomnieli, że „co innego jest popularna, jeśli nie agitacyjna broszura, a co innego podstawowe prawo, na którym państwo byt swój funduje”. Władza demokratyczna zaczęła się zajmować rozdawnictwem wszelkich korzyści przez rozdawnictwo licznych stanowisk, po odzyskaniu niepodległości zaczął się „wyścig do koryta, wyścig interesów”, jak pisał Roman Dmowski, „myśmy się nie wzięli do pracy, lecz do szastania pieniędzmi, prywatnie czy publicznie”; tworzono niepotrzebne posady, rozdawano koncesje, subwencje i kredyty, organizowano niepotrzebne roboty publiczne, kwitła spekulacja. Do rządzenia dopuszczono ludzi niekompetentnych, doszło do obniżenia poziomu życia politycznego. Nastąpiła „anarchia religijna, moralna, obyczajowa”.

  26. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena kondycji narodu • Dysputa publiczna oscylowała wokół zagadnienia wartości narodu jako suwerena, będącego źródłem demokracji. Jan Bobrzyński definiował zasadę „suwerenności woli ludu” wprost jako „panowanie i gospodarkę czynników najnieudolniejszych czyli ochlokrację”. Adolf Bocheński, wyraźnie pod wpływem lektury Gustawa Le Bon’a, dostrzegał w jego masie jedynie bezmyślny tłum, nielogiczny i niekompetentny. Ruchy zbiorowe uznawał za bezsensowne, a przykładem skandalicznego podejścia do zagadnień publicznych była aprobata, także ze strony elit intelektualnych, zabójstwa prezydenta Narutowicza. W takich sprawach jak prowadzenie polityki zagranicznej, armii oraz finansów państwa, a właściwie wszystkich istotnych spraw państwowych, władza ludu i jego reprezentantów, których nazywał „cywilnymi analfabetami”, „sejmowymi krzykaczami” powinna być całkowicie wyłączona, bo dopuszczenie mas w tych sprawach do decyzji to jak „dawanie dzieciom zapałek”. Jednocześnie celem dla niego było „podniesienia stanowiska naszego narodu w hierarchii światowej”; dopuszczał myśl, że stosunek szerokich mas do państwa może się zmienić wskutek „powolnej pracy całych lat, wzrostu oświaty, ogólnej zamożności, rozwoju samorządu i dopuszczenia ludności do jakiegokolwiek wpływu na bieg spraw państwowych”.

  27. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena świadomości obywateli • Roman Dmowski jedynie nielicznych uważał za obywateli świadomych swych zadań i obowiązków szczególnie w najważniejszych momentach dziejowych kraju, resztę traktował jako „bierny materiał”, nie mający zainteresowania dla spraw publicznych. Powodem takiego stanu był, jego zdaniem, brak kultury politycznej ogółu obywateli; wręcz uważał jej poziom za jeden z najniższych w Europie. Podobnego zdania był Roman Rybarski, uważając, że „najgłówniejszym” źródłem kryzysu jest „sprzeczność, zachodząca między naszym ustrojem politycznym a stanem kultury politycznej społeczeństwa i jego wychowania obywatelskiego”.

  28. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena kondycji obywateli • Stanisław Estreicher uważał, że społeczeństwo jest politycznie niewyrobione, a ta sytuacja uległa pogorszeniu z powodu dopuszczenia do aktu wyborów kobiet; to była, jego zdaniem, główna przyczyna anarchii w państwie: „Ogromna część ludności interesuje się życiem politycznym jedynie tylko w chwilach gorączki wyborczej, a poza tym jest apolityczna i właśnie dlatego apartyjna. Bezpartyjności – będącej objawem niskiej kultury politycznej – nie należy szukać jedynie tylko u <mas>. Nawet wśród warstewki wykształconej, pokrywającej u nas z lekka ogół narodu, jest świadomość celów i środków politycznych słabo rozwinięta i dlatego apolityczność stanowi jej cechę charakterystyczną, przeciętną. Toteż i te warstwy poddane są nieustannej fluktuacji w sprzecznych kierunkach. Wciągnięcie do polityki kobiet podniosło ten ujemny objaw do kwadratu. Jest to żywioł specjalnie emocjonalny, trudny do ujęcia w karby racjonalnej i stałej organizacji, a łatwo poddający się chwilowym wrażeniom”.

  29. Krytyka parlamentaryzmu w II RP- ocena narodu • Naród, głoszono, nie chce pełnić funkcji suwerena, nie interesuje go to, nie uważa państwa za wspólne dobro, o które trzeba dbać. „Polska jest ciągle w poszukiwaniu proroków, którzy by ją wprowadzili do ziemi obiecanej, jakkolwiek przy zdarzającej się okazji lubi proroki swoje kamienować. Wynikiem takiego stanu rzeczy jest zupełny brak poczucia odpowiedzialności u przeciętnego obywatela za to, co się stać może i wielka niestałość form życia publicznego. Dla znakomitej większości obywateli polskich państwo jest ciągle jeszcze rzeczą daleką, mało zrozumiałą i bez mała obcą. Woli jego należy się poddać, jeśli ono tego stanowczo wymaga i grozi represją, ale nie dlatego żeby wola państwa była wolą naszą, tylko [dlatego], iż jest ona od naszej mocniejsza. O tych, którzy rządzą państwem, albo którzy je reprezentują, przeciętny Polak mówi: <oni>”. • Dochodzi do lekceważenia państwa, jego władzy. Polacy wykazywali się dwuznaczną moralnością w sprawach państwa; z jednej strony społeczeństwo było niezwykle dumne z odzyskanej niepodległości, gotowe do największych poświęceń, jak w 1920 roku w trakcie wojny polsko-sowieckiej, jednak z drugiej strony „codzienny stosunek do ojczyzny był zgoła odmienny”, „zgoła błędny”.

  30. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena postaw obywateli • Wzory postaw Polaków wywodziły się z czasów zaborów. „Bunt przeciwko władzy stał się nakazem najwyższej moralności dla Polaka. Zbrojne powstanie i negacja duchowa wobec rządu były jedynym środkiem życia idei niepodległości narodu”. „Smutna spuścizna po czasach niewoli: zwalanie winy za wszystko zło na rząd-musi nareszcie zniknąć z umysłowości polskich mas, a nawet jej kierowników. Wyciąganie rąk do rządu po wszystko, składanie nań winy za wszystko – popłaca może, ale nie zapobiega złemu i nie przynosi poprawy [...]. Jan Bobrzyński zarzucał, że powszechnie narzekano na państwo i władzę, ośmieszając te instytucje w oczach Polaków. Powodów tego stanu upatrywał w zbytnim zdemokratyzowaniu organów władzy, ich „proletaryzacji moralnej i materialnej”. Doboszyński zauważał, że jeśli były prezydent (Stanisław Wojciechowski) jeździ tramwajem to dochodzi do „profanacji” władzy. • Oportunizm wyrażał się przede wszystkim w lekceważeniu prawa. A tymczasem uświadamiano znaczenie praworządności w państwie. Zwracał na to uwagę W. Komarnicki, pisząc, iż jest to „naczelny postulat, conditio sine qua non, być albo nie być państwa polskiego”. „Lekceważenie i pogarda dla prawa dezorganizują władze państwowe oraz deprawują ludność”. Tylko władza oparta na prawie jest władzą silną. Drogą do odrodzenia państwa jest odrodzenie prawa. Ogromny udział ma w tym niezawisłe sądownictwo – „wszelki wyjątek w tej dziedzinie byłby podkopaniem fundamentów państwowych”.Brak szacunku do prawa sięgał swymi korzeniami czasów zaborów. Jak wspominał w swoich pamiętnikach Michał Bobrzyński, sprawujący urząd namiestnika cesarskiego w Galicji, uznawano urzędników „uczynnych”, którzy gotowi są załatwić sprawę petenta nawet z obejściem prawa lub w sposób sprzeczny z prawem, choć głośno rozprawiano nad potrzebą stosowania się do obowiązującego prawa.O bezprawiu od początku istnienia państwa wypowiadało się wielu ówczesnych polityków, ludzi nauki, publicystów. „[…] uważa się za normalne uchylanie się od przepisów prawnych i rozporządzeń rządowych, nakładających na obywateli jakiekolwiek ograniczenia. Ludzie, którzy bez wahania poświęcą nie tylko życie, ale cały majątek w chwili walki zbrojnej z najeźdźcą, nie uważają zgoła za czyn niepatriotyczny zatajenie dochodu przy wymiarze podatku lub ofiarowanie łapówki urzędnikowi państwowemu”, „[…] stupięćdziesięcioletnia tęsknota za własnym państwem wyrobiła w społeczeństwie naszym naiwną wiarę we wszechpotęgę państwa. Samopomoc społeczna (będąca narzędziem walki z zaborcą – ILM) […] jakby zamarła. Wszyscy oczekują wszystkiego od państwa”. […] Wskutek tego państwo ugina się pod rosnącymi nieustannie ciężarami finansowymi, a dochody skarbu państwowe[go] zawodzą”.

  31. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena sytuacji gospodarczej • W kraju, jak powszechnie uważano, szerzyła się korupcja; oprócz części społeczeństwa, które się kierowało zasadami przyzwoitości i uczciwości, prym wiedli różnego rodzaju spryciarze i oszuści, korzystający z niejasności prawa, słabego sądownictwa, braku sprawnego aparatu administracyjnego. „Wszystko to, co mówimy i słyszymy o walucie, o podatkach, o kredytach, o inflacji, o drożyźnie daje w rezultacie jeden fakt ogólny, przerażający w swej potworności. Oto, wbrew wszystkim szumnym hasłom, głoszonym wszędzie i przez wszystkich, praca, w żadnej swej postaci, nie daje dziś w Polsce ani siły, ani znaczenia, ani honoru, ani zapewnia nawet możności życia i utrzymania. Panuje natomiast kapitał i to nawet nie kapitał produkcyjny, ale kapitał spekulacyjny i pasożytniczy”.

  32. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena kondycji obywateli • Walki toczące się między stronnictwami w trakcie kampanii wyborczych i od czasu obrad pierwszego Sejmu Konstytucyjnego znajdowały swoje odzwierciedlenie w agresji obywateli. Gwałtowne ataki politycznych oponentów z sejmu przenosiły się na ulicę. Niektórych stronnictwom wprost zarzucano, że podpierają się wzburzonym tłumem, aby osiągnąć założone cele polityczne. Do najbardziej dramatycznych wydarzeń doszło w związku z wyborem Gabriela Narutowicza na prezydenta Rzeczypospolitej. • Negatywne zjawiska, zauważane w życiu publicznym, tłumaczono niskim poziomem świadomości obywatelskiej oraz kultury politycznej; a nawet jej zupełnym upadkiem. Masy społeczne uważano za „politycznych analfabetów”. Niewątpliwe znaczenie miała też powszechna bieda, i to nie tylko wśród ludzi z nizin; niejednokrotnie tyczyło się to również ówczesnej inteligencji, której szeregi często zasilała zbankrutowana dawna szlachta. Sprawę stopnia zamożności podkreślano jako czynnik istotny dla ładu demokratycznego. „Człowiekowi zależnemu gospodarczo, pisał A. Doboszyński, trudno wytworzyć sobie niezależne zdanie o sprawach publicznych. Wyborcy powinni mieć własną wolę i polegać na własnej zaradności, co daje im indywidualny warsztat czy gospodarstwo”.

  33. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena kultury politycznej obywateli • W społeczeństwie rodziły się wręcz podejrzenia, podsycane przez plotki i pogłoski, że wyżsi funkcjonariusze państwowi należą do różnych „tajnych spisków”, a wręcz, że za utworzeniem rządu stoi masoneria, co miało prowadzić do triumfu żydostwa. Było to całkowite podważenie zaufania do zasad demokratycznych, a głównie jawności i praworządności. W te spiskowe teorie w różnych kręgach społecznych święcie wierzono. Daszyński za prowodyrów tych plotek uważał endeków: „Narodowa Demokracja ma jeden wielki talent partyjny: nieuznawanie faktów. Nie chce uznać faktu, że np. w Polsce są trzy miliony Żydów. Tak samo nie życzy sobie po prostu uznać faktu, że w państwie jest około pięciu milionów Ukraińców i Białorusinów. […] w głębi duszy nie uznaje też faktu, że socjaliści mają blisko milion wyborców. […] Wobec faktów, wobec których ślepiec by się zastanowić musiał, Narodowa Demokracja widzi nadzwyczajnie bystro „masonów”, „mędrców Syjonu”, intrygę niemiecką, rosyjską, angielską, palestyńską, nowojorską itd. Intrygantom wszystko zdaje się intrygą…”.

  34. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena zróżnicowania narodowego • Gorąca debata tyczyła się kwestii mniejszości narodowych; był to bardzo poważny problem Drugiej Rzeczypospolitej. Efektem walk o granice na wschodzie było objęcie przez państwo polskie we władanie ogromnych terenów tzw. Kresów, które, jak zauważył to już Stanisław Głąbiński, wcale nie były jedynie nadgranicznymi terytoriami; zajmowały niemalże połowę obszaru Rzeczypospolitej. Zamieszkiwały je licznie inne narodowości, a Polacy byli na znacznych obszarach w mniejszości. Było rzeczą oczywistą, że to zrodzi szereg istotnych problemów we wzajemnych stosunkach. Napięta sytuacja i otwarte konflikty prowokowały do zajmowania przez część ówczesnych statystów i badaczy stanowiska wrogiego dla uznawaniu wszelkich praw politycznych zamieszkałej na Kresach niepolskiej ludności. Stąd wywodziły się poglądy o konieczności wprowadzenia ograniczeń w prawach wyborczych, likwidacji ruchów separatystycznych oraz pociągania do odpowiedzialności za działania przeciwko Rzeczypospolitej;skoro ludność sprzeciwia się obowiązkom nałożonym przez Konstytucję dbałości o dobro państwa, to nie powinna uczestniczyć w jego dobrodziejstwach. Z drugiej jednak strony nie popierano koncepcji federalistycznej Piłsudskiego ani programu Polski narodowej, gdyż granice państwa byłyby zredukowane do „niewielkich rozmiarów”. Sprzeciwiano się także planom autonomii terytorialnych, gdyż efektem tego rozwiązania mogła być groźba odpadnięcia tych ziem od Rzeczypospolitej.

  35. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-równość obywateli • W owym czasie bardzo szeroko poruszano problem, jak rozumieć w praktyce zasadę równości wszystkich obywateli. Obok niekwestionowanej równości wobec prawa rozważano kwestię równości praw politycznych, a także predyspozycji do udziału w rządzeniu państwem. Jan Bobrzyński uważał, że z powodu bezwzględnego stosowania się do zasady równości dochodzi do eliminacji „fachowości i talentów”, gdyż demokracja „obawia się wszelkiej indywidualnej tężyzny, rozumu i krytyki”. Zdaniem Adama Doboszyńskiego w demokratycznym głosowaniu wybiera się „głównie średniaków – w których masa widzi swe dokładne odzwierciedlenie. […] Wybór , twierdził ów autor, nie wyłoni natomiast nigdy człowieka bardzo zdolnego, może nawet genialnego, lecz pozbawionego umiejętności czy chęci, czy czasu na podobanie się tłumom”. Uwagę ówczesnych poruszała zatem kwestia dla ustroju demokratycznego problematyczna czyli znaczenie i rola wybitnej jednostki w społeczeństwie demokratycznym. Często mówiono i pisano o pojęciu tak zwanej elity, co było wyrazem dążeń do podniesienia poziomu rządzenia i kultury politycznej. Na lewicy negowano w ogóle to zagadnienie z powodu niemożności ustalenia kryteriów, według których następowała by ocena, kto jest najmądrzejszy; dużą wagę na konieczności wyłonienia elity przywiązywali publicyści i politycy prawicowi, skupiając się jedynie na potrzebie prawidłowej „selekcji nominacyjnej” kandydatów do elity.

  36. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-sejmokracja • Znaczenie parlamentu w życiu narodu nie było kwestionowane, choć, jak twierdził Wacław Komarnicki, „w nim znajduje wyraz specyficzne przeciwstawienie państwa i społeczeństwa”, jednak parlament stanowi „węzeł życiowy społeczeństwa i państwa”. Z przyjęcia przewagi społeczeństwa nad państwem w formie radykalnego parlamentaryzmu wnosił, że twórcy Konstytucji mieli negatywny stosunek do idei państwowości, zaś ich sympatia leżała całkowicie po stronie społeczeństwa. Przyjęcie zasady demokracji pośredniej spowodowało, że zwyciężyła zasada parlamentaryzmu, która pogardliwie była nazywana sejmokracją, „absolutyzmem parlamentarnym”.„Nigdy nie widziano potężniejszego sejmu na świecie! Zamiast uchwalić w ciągu roku konstytucję, trzymano sejm konstytucyjny przez cztery lata, aby wyzyskać do ostatka władzę reakcji sejmowej”.

  37. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-sejmokracja • ataki na rządy sejmu wygłaszano z różnych stron sali sejmowej; „wszechwładza Sejmu może być tak samo tyranią jak wszechwładza monarchy” – przekonywał S. Thugutt, zaś W. Makowski twierdził, że wszechwładza parlamentu politycznego to „frazes”, „rekwizyt rzekomej demokracji”. • Mówiono o „bankructwie parlamentaryzmu”, „komedii parlamentaryzmu” jako „komedii oszustwa”. Nadużycia przy wykonywaniu mandatu poselskiego odbijały się szerokim echem wśród opinii publicznej; być może przesadnie, lecz nie bezpodstawnie posądzano posłów o działania w interesie finansjery, a tym samym uzależnienie się od niej. Przywilej nietykalności poselskiej, objęty immunitetem, krytykowano jako „prawo do bezkarności”. • Panowała swoista dwulicowość: pobłażano posłom „swojej” partii, a ostro krytykowano postępki posłów partii przeciwnej. Politykę partii skomentował Zbigniew Zaporowski: „W przeszło 20-letniej historii Sejmu Polski odrodzonej do rzadkości należały kluby prowadzące działalność w sposób obywatelski, traktujące wyborcę jako partnera a nie tylko jako dawcę głosów”.

  38. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena mandatu wolnego • Idea mandatu wolnego, rozumianego jako reprezentacja „ideałów swoich wyborców” była w związku z tym podważana, tym bardziej, że posłowie działali w interesie swoich stronnictw oraz ich programów. Istotnym ograniczeniem mandatu reprezentatywnego była dyscyplina partyjna, którą w wywiadzie prasowym Kazimierz Bartel nazwał „jedną z największych plag naszego życia politycznego”. Zasadę konstytucyjną, że poseł w sejmie reprezentuje cały kraj za absurdalną uznawał J. Bobrzyński: „Wyłania się bowiem z takiej zasady prosta konsekwencja, że np. komunista, wybrany gdzieś na kresach za sowieckie pieniądze, jest reprezentantem całego państwa polskiego, całej ideologii, dążeń i postulatów nawet rdzennie polskiego społeczeństwa. Oczywisty absurd, ale ten absurd istnieje, zagwarantowany wyraźnie konstytucją”. Sejm kwalifikowano jako przedstawicielstwo partii a nie narodu, uważając, że doszło do powstania fikcji reprezentacji woli ludu, zaś władzę najwyższą dzierżą partie polityczne, Adolf Bocheński sejm nazywał „sanhedrynem partii”. Działalność partyjna została uznana za kombinatorstwo, wbijające się klinem między obywatela a Rzeczpospolitą. „Nie ma drogi pomiędzy obywatelem a Rzecząpospolitą, jak tylko przez ten płot, jak tylko przez partyjne pośrednictwo. Monopol tego pośrednictwa gotowi są ostatecznie matadorowi partyjni podzielić pomiędzy siebie w koalicyjnym układzie, ale wyzbyć się tego monopolu – za nic na świecie. Dopuścić do kilkunastu partii jeszcze jedną, to, po długich przetargach, może by się jeszcze dało zrobić, ale zmienić system, dopuścić do organizacji Narodu, do jego zespolenia z Rzeczpospolitą bez pośrednictwa partyjnego – za nic na świecie”. To uniemożliwia zjednoczenie narodu.

  39. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena roli partii politycznych • Przedmiotem gorącej debaty publicznej była w ogóle potrzeba istnienia partii politycznych. Jedni optowali za znaczącym zmniejszeniem ich roli, a nawet eliminacją, inni brali system partyjny w obronę. Obrońcą znaczenia stronnictw w systemie politycznym był Zygmunt Żuławski, przekonując: „Czyż nie jest to skupienie się grupy ludzi dla urzeczywistnienia pewnych wspólnych celów? Czym byłoby społeczeństwo bez tego rodzaju koordynowania ludzkich wysiłków. Tworzenie partii nie jest złem, tworzenie partii jest dobrem, potrzeba tylko, by cel, który sobie partie stawiają, był dobry i odpowiedni. Zła jest partia, która stawia sobie złe cele lub bez wytycznych chce służyć poszczególnym jednostkom”. Ten socjalistyczny poseł uważał, że bez partii nie będzie postępu społecznego, a nawet, że nie istnieje społeczeństwo.

  40. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-partiokracja • Przeciwnicy partii podkreślali, że Rzeczpospolitą rządzi „zachłanna, demagogiczna partiokracja”, bo partie to „terror garstki spryciarzy, którzy zakuwają społeczeństwo w niewolę, aby zdobyć dla siebie warunki wszechwładzy i materialnych korzyści, warunki, jakich nie wymyślił nawet najskrajniejszy absolutyzm zamierzchłych czasów”. Społeczeństwo nie jest zainteresowane udziałem w działalności partyjnej. Wskazywano, że najwyżej 10 proc. inteligencji należy do organizacji partyjnych, a z niższych klas jest ich znacznie mniej. W Polsce nie istnieją „wielkie stronnictwa narodowe”. Partie są oderwane od społeczeństwa, „wiodą żywot zamkniętych konwentykli”. Podważając sens działalności partyjnej w ówczesnym wydaniu powoływano się na negatywne oceny społeczeństwa. Większość narodu, w przekonaniu S. Grabskiego, nie rozumie „taktyki kompromisów, układów, walk partyjno-parlamentarnych, ma do nich niechęć i pragnie przede wszystkim zgody stronnictw w imię wspólnego dobra Polski”. Z tego powodu obywatele nie wykazują zainteresowania, aby wstępować do partii. Obywatele, jak zauważył S. Thugutt, chlubią się wręcz, że nie należą do żadnej partii, twierdząc, że „niszczą one u swoich członków samodzielność myślenia”. Thugutt, powołując się na socjologa Moiseja Jakowlewicza Ostrogorskiego, stwierdził, że „stronnictwa polityczne, kształtując się na sektach religijnych, jak one praktykują zasadę, iż poza ich wyznaniem wiary nie ma zbawienia”. Zarzucano partiom, że powstają i istnieją tylko dla zaspokojenia żądzy władzy ambitnych polityków, a wokół szefa (szefów) partii tworzy się „warstwa zrutynizowanej biurokracji ludzi żyjących ze stronnictwa czy ludzi robiących przez stronnictwa karierę, którzy tępią wszelką herezję wewnątrz grupy z zapałem i wprawą, jakiej by się nie powstydził najbardziej służbisty policjant i prokurator”.

  41. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-partyjnictwo • Nawet ci, którzy widzieli potrzebę istnienia partii, poddawali krytyce zjawisko, które nazywano „partyjnictwem”. Określenie to zrobiło w ówczesnej literaturze i debatach politycznych wręcz zawrotną karierę. S. Thugutt nazywał partyjnictwo chorobliwym, skrzywionym przywiązaniem do swojego ugrupowania, swoistym „patriotyzmem partyjnym”, „co doprowadza do tego, że Sejm przestaje być izbą ustawodawczą, a staje się karczmą niekiedy”. Podkreślał, że „[…] partia nie może zasłaniać nikomu narodu i państwa. Wzgląd na dobro partii nie uprawnia nikogo do czynów niemoralnych, świństw bowiem nie należy z reguły robić nie tylko dla partii, ale nawet w imię miłości Ojczyzny”. Adam Skwarczyński uważał, że polskie partie gwałcą podstawową zasadę demokracji, jaką jest „szacunek dla człowieka”. • Zdefiniować to pojęcie próbował także Żuławski: „partyjnictwo, jak twierdził, polega na niedostępności dla wszystkich argumentów przeciwnika, polega na chęci zniszczenia wszystkich ludzi z przeciwnego obozu, polega na odmawianiu im prawa do życia, wyrzucaniu ich z pracy, polega na tym, ażeby wszystkich członków swej partii sterroryzować i zmusić do bezwzględnego posłuchu”. To prowadziło do „terroru partyjnego”, „dyktatury maszyny partyjnej”, „tyranii monopolu partii”, „monopolu pośrednictwa partyjnego”, a polityka zamieniała się w politykierstwo czy politykomaństwo. Owo „politykowanie” było […] czymś jak gdyby oderwanym od życia i pracy społeczeństwa, jakąś naroślą czy pasożytem na organizmie życia publicznego”. Tak pojmowana polityka „utuczyła tylko klikę ochlokratyczną”, „wytworzyła […] pojęcie i zasadę uprzywilejowanej bezkarności reprezentantów <woli ludu>, poniżając i wypaczając kompletnie słuszną w zasadzie myśl systemu reprezentacyjnego”.

  42. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena karier partyjnych; znaczenie programów • Poddawano miażdżącej krytyce stan ówczesnych partii, a w szczególności procedurę „selekcji ludzi partyjnych”. Podstawowym pytaniem było, czy partie zawiązują się wokół idei czy jednostek. A. Doboszyński twierdził, że w grę wchodzi tylko to drugie rozwiązanie: „uważanie partii za jakieś kuźnie pracy ideowej jest sprzeczne z doświadczeniem socjologicznym”, partia to „gang”, jednak wpisany w ustrój państwa, zaś „podział partyjny, nie miarkowany jakimś amortyzatorem […] musiałby rychło doprowadzić społeczeństwo do śmiertelnego skłócenia i wojny domowej”. Natomiast S. Estreicher uważał, że wszystko zależy od wewnętrznej organizacji stronnictwa, mianowicie: „dobrze zorganizowana partia to sito przepuszczające do elity tylko wyższej miary polityków. Źle zorganizowana partia dostaje się z braku należytej selekcji pod komendę klik, nie elit. Panowanie klik, a brak elit powoduje i dla partii i dla całego państwa wielkie niebezpieczeństwo. Programy partyjne, inspirowane przez klikę, grzeszą bądź to ciasnym egoizmem, panoszącym się ponad miarę, bądź to utopijnością. Taktyka takich partii jest bezwzględna i obracająca się łatwo przeciw państwu, a w każdym razie nie miarkowana na dobro publiczne”. Programy partyjne były oceniane jako narzędzia do szerzenia demagogii. Program, w przekonaniu W. Makowskiego, jest stworzony przez wyobraźnię, tworzy fikcję, ma „[…] przemawiać do wyobraźni i zyskiwać zwolenników można tylko wtedy, jeżeli program jest jaskrawy, jeżeli jaskrawo przemawia, jeżeli się narzuca, jeżeli się zaczepia silnie uczuciową stronę ludzką”. Między partiami odbywa się licytacja programów, toczy się walka o to, kto sięgnie dalej. Dochodzi do „rządów programowej poezji”, „programowej spekulacji”, „programowego oszustwa – to, zdaniem tego wybitnego parlamentarzysty i naukowca - charakterystyka rządów partyjnych”, a programy to „partyjny bęben”, przynoszący w efekcie „supremację interesów grupowych nad interesem zbiorowości”, eksponujący różnice, a więc ostatecznie podziały w społeczeństwie.

  43. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena karier partyjnych • W owym czasie rozważano, czy wykształcenie i talenty powinny odgrywać rolę przy selekcji działaczy politycznych; z jednej strony zasada równości skłaniała do przekonania, iż każdy ma prawo kandydować czy w inny sposób brać udział w życiu publicznym, zwłaszcza, że, jak podkreślano, często człowiek z nizin wykazuje się większym poziomem wyrobienia politycznego, zmysłu organizacyjnego, czy wreszcie zdrowego rozsądku niż najlepiej nawet wykształcony członek elity, z drugiej strony wskazywano na fakt, że interesy najniższego nawet proletariatu niekoniecznie będą najlepiej reprezentowane przez niepiśmiennego wyrobnika oraz tendencję wyborców chłopskich czy robotniczych do głosowania bynajmniej nie na stronnictwa klasowe.

  44. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-wybory • Partie oceniano jako „skrajne oligarchie”, zaś ich przywódców „oligarchami partyjnymi”, wyzyskującymi moralnie i materialnie ciemne masy „w sposób wołający o pomstę do nieba”. Proceder ten widoczny był szczególnie w trakcie wyborów. Ocena okresu wyborczego, kończącego się głosowaniem była w owym czasie różnorodna. Pojawiały się głosy, że wybory to „najnieszczęśliwsza czynność wynaleziona przez rodzaj ludzki”, prowadzi bowiem do kryzysów społecznych, są to „magazyny nienawiści”, w ich trakcie odbywa się „zwierzęca walka o głosy”, a „zdobycie diet poselskich za wszelką cenę w pięcioprzymiotnikowej tragikomedii staje się alfą i omegą dążeń politycznych”.

  45. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-system wyborczy • Krytyce poddawano kształt ordynacji wyborczej z 1922 roku, zdając sobie sprawę, że „prawo wyborcze to droga, na jakiej powstaje reprezentacja”, w jednakowym stopniu do sejmu jak i senatu. W pierwszej kolejności zaatakowano sens kampanii wyborczej, w trakcie której króluje propaganda. „Wszelka propaganda, pisał A. Doboszyński, gra na uczuciach i namiętnościach, nie służy więc zamysłom tych, którzy pragną dowiedzieć się prawdziwej woli społeczeństwa, ale służy głównie kombinacjom aferzystów politycznych, chcących nabrać swych współobywateli i zmusić ich do głosowania wbrew ich własnym interesom. W społeczeństwach kapitalistycznych długotrwałe okresy wyborcze stanowią regułę; w tym czasie ogromne kapitały płyną na propagandę. Im dłuższy okres agitacji i im większa suma pieniędzy wydanych na akcję wyborczą, tym większe oszołomienie ogarnia wyborców. Po kilku tygodniach, a w niektórych krajach nawet po kilku miesiącach takiej orgii propagandowej, przeciętny człowiek gotów jest głosować na przekór temu, co uważał za słuszne przed rozpoczęciem kampanii wyborczej”. Kampania wyborcza – dowodził Niedziałkowski – powinna być „walką o ideały, o programy, o plany, o zasady, a nie inwektywy osobiste”.

  46. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena systemu proporcjonalnego • Najczęściej uderzano w system proporcjonalny, który, choć przewidywał możliwość kandydowania każdego chętnego po zebraniu przez niego 50 podpisów, to jednak w rzeczywistości promował partie; za kandydatami stały w rzeczywistości stronnictwa. Tym samym obywatele nie mieli wpływu na wybór określonych kandydatów, jedynie na numer listy i na stojącego na czele kandydata; sejm a także senat był złożony z „reprezentantów i pionków partyjnych”. „Nadużycie z kandydatami czołowymi, stawianymi na przynętę, jest oszukiwaniem wyborców i kryje w sobie możność przemycania demagogów, pionków, spryciarzy”. Bardzo ostro zasadę proporcjonalności krytykował publicysta prawicowy A. Bocheński: „ordynacja proporcjonalna, to znaczy ordynacja, która zmusza do głosowania wyłącznie na stronnictwa, wyklucza de facto całą olbrzymią masę obywateli od realnego wpływu na bieg spraw państwowych”. Zjawisko to tłumaczył ścisłym uzależnieniem posła od partii, która go umieściła na liście wyborczej, a która z tego powodu powinna mieć również możność odwołania w przypadku sprzeniewierzenia się interesom partyjnym. „[…] poseł wybrany na liście nie jest wybrany dzięki swym indywidualnym zdolnościom, ale wyłącznie dzięki programowi i desygnacji stronnictwa. Nie ma więc prawa występować wbrew woli tego stronnictwa. Partia powinna mieć prawo usunąć go w każdej chwili z sejmu. […] Ordynacja proporcjonalna to dyktatura zarządu partii nad sumieniem posła. Pisano wówczas o „kieracie kluczy partyjnych”, „absurdzie ślepego, bezmyślnego głosowania na listy”, „bezmyślnym akcie wrzucenia jakiegoś numerka listy osób”, „mechanicznej, bezkrytycznej, ślepej liczbie”.

  47. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-system większościowy, jow • Coraz więcej zwolenników zyskiwały wybory większościowe w okręgach jedno- najwyżej dwu-mandatowych: „ordynacja jednomandatowa to bezpłatna premia dla ludzi niezaangażowanych w stronnictwach politycznych […] to ogromny krok do normalizacji życia politycznego w Polsce”, pisał A. Bocheński. Ordynacja jednomandatowa to „emancypacja moralna i intelektualna członka parlamentu od wpływu bezwzględnie dążących do władzy szczytów stronnictwa”. „Niezależni posłowie, wybrani w okręgach jednomandatowych, [umieją –ILM] zajmować stanowisko rzeczowe do spraw państwowych”, to „koniec opozycji bezwzględnej, przejście większości posłów opozycji na podwórko <opozycji rzeczowej>, rozumnego i umiarkowanego stanowiska w stosunku do rządu”, potrzeba wyboru „przyszłości politycznej kraju ponad interesem dyscypliny swego stronnictwa”, dzięki zmianie ordynacji istnieje szansa na „zasypanie przepaści istniejącej dziś między stronnictwami”. „Niech tylko dyscyplina partyjna ulegnie rozluźnieniu, niech wystąpi na jaw świadomość, że chodzi o przekonanie tych ludzi, że to coś może się zmienić, a nie ulega wątpliwości, że talenty naszych parlamentarzystów zabłysną jaskrawym światłem”. Wraz ze zmianą ordynacji wyborczej liczono na zmianę stylu debaty sejmowej, który uważano za „przeraźliwie niski”.

  48. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena posłów • Niemoralne zachowanie posłów było widoczne już wkrótce po wyborach. Polegały mianowicie na częstych zmianach barw klubowych, wywoływanych spekulacjami co do możliwości zrobienia w nich kariery, zwłaszcza, gdy określone stronnictwa traciły na znaczeniu. Kluby poselskie przechodziły stale ciężkie kryzysy wewnętrzne. Poseł, który uzyskał mandat, starał się go utrzymać za wszelką cenę; diety, naówczas wysokie, stanowiły pokaźny dochód. O jednym z posłów W. Witos pisał, że „przywiązanie do mandatu poselskiego zaciemniło mu wszystko, toteż dla niego gotów był do wszelkich zmian i poświęceń”; w 1928 roku zażądał „zabezpieczenia mu poselskiego krzesła” w PSL-Piast – gdy nie otrzymał gwarancji zaproponował swoją kandydaturę w BBWR, u dotychczasowego konkurenta politycznego. Z. Zaporowski podaje przykład Stefana Tatarczaka, posła w latach 1919-1927 i 1935-1938 oraz senatora w latach 1928-1930, który w Sejmie prawie wcale się nie odzywał, nie urządzał wieców z wyborcami, nie wykazywał się prawie w ogóle inicjatywą, ale gdy zbliżał się termin wyborów, wstępował w niego nowy duch. Rozwijał niezwykłą aktywność, broniąc interesów wsi, nie cofał się przed demagogią i pomówieniami. Stale zmieniał przynależność partyjną: od PSL „Wyzwolenie” przez SCh, SL, BBWR aż po OZN. „To była cena, jaką płacił za mandat, ale był, jak widać, bardzo skuteczny”.

  49. Krytyka parlamentaryzmu w II RP-ocena kultury politycznej w sejmie • Kultura polityczna w sejmie pozostawiała wiele do życzenia; to na jego forum dawało się słyszeć głosy, że „chamstwo jest połączone z demokracją”. W sejmie szerzyło się chorobliwe gadulstwo, a nadto nieumiejętność prowadzenia debaty z poszanowaniem przeciwnika politycznego, brakowało tolerancji i zrozumienia dla odmiennych poglądów; „podstawą tego myślenia jest nie mający u nas prawa obywatelskiego pogląd, że i nasz przeciwnik ma także prawo do wpływania na bieg spraw państwowych i że jeżeli na przykład przy wyborach nie ma on widoków przejścia z listy swojego stronnictwa, można mu udzielić miejsca na własnej liście, o ile go się uważa za pożytecznego w legislaturze. To już dla nas nie mit, ale bajka o żelaznym wilku”. Mówcom sejmowym przerywano okrzykami, wrzawą, tupaniem, czasem byli grubiańsko obrażani, zdarzały się nawet bójki. „Razi mnie w naszym sejmie – pisał I. Daszyński - mała dbałość posłów o godność osobistą podczas rozpraw publicznych. Wyzwiska i jeszcze od nich duchem uboższe przerywania mogą doprowadzić do rozpaczy ludzi delikatniejszych nerwów”. • Politykę partii w sejmie ostro krytykował I. Daszyński: „Ordynarny szwindel partyjny ubiera się […] w szaty odrodzenia kraju. […] Wszystko ma służyć do wzmocnienia partii, którą się utożsamia z – Ojczyzną! Ten potok kłamstwa publicznego może człowieka uczciwego pozbawić doszczętnie wiary w ludzi i ludzkość ….”

  50. Krytyka parlamentaryzmu w II RP- postępowanie posłów • Posłowie, „włócząc się po biurach rządowych”, załatwiali sobie różne „partyjne czy osobiste interesy”, szerzyła się „korupcja partyjna”, wręcz „terror partyjny”. Narzędziem w tym celu były interpelacje oraz tak zwane interwencje. Za szczególnie szkodliwe zjawisko Daszyński uważał wydawanie przez partie poleceń rządowi, aby przyjmował na posady rządowe jej członków lub protegowanych. „Przy każdym telefonie sejmowym siedzą równocześnie dziesiątki posłów, telefonujących do wszelkich możliwych i niemożliwych biur i urzędów. Tysiące razy zachodzą posłowie do biur ministrów, wojewodów, starostów i do wszelkich urzędników, aby <interweniować>. Co to znaczy? To znaczy, że popierają swoim wpływem, swoimi informacjami, swoimi argumentami sprawy tysięcy i tysięcy prywatnych ludzi, którzy ich o to proszą”. W społeczeństwie wytworzyło się przekonanie, że bez wstawiennictwa posła nic się w urzędzie nie da załatwić. Bez przerwy słano do biur poselskich pisma z prośbą o pomoc. Pod tym pretekstem posłowie popierali również różne inicjatywy swoich popleczników, znajomych, towarzyszy partyjnych. Urzędnicy, w obawie o swoje posady, nie licząc się ze swoimi zwierzchnikami woleli załatwić sprawę wedle życzenia posła, szczególnie, gdy reprezentował silne stronnictwo. Minister jako kierownik urzędu niejednokrotnie nie miał pojęcia, co dzieje się w jego ministerstwie; było przecież wiadomo, że długo „nie zagrzeje tam miejsca”. Sami zresztą ministrowie, w obawie o swoje stanowisko, wykazywali się niesłychaną uległością wobec żądań sejmu i jego poszczególnych członków. Aby się nie narazić, nie podejmowano zazwyczaj żadnych poważniejszych inicjatyw, a starano się realizować bieżące wymagania ciała prawodawczego.

More Related