170 likes | 306 Views
LEGENDY SANDOMIERZA. ...] Z tego też historycznego wywodu wszelkie prawdopodobieństwo znachodzić się daje, że Bolesław Chrobry, chcąc z tej strony zabezpieczyć granice państwa od napadów Rusi, w miejscu, gdzie San do Wisły domierza, wybudował obronny
E N D
...] Z tego też historycznego wywodu wszelkie prawdopodobieństwo znachodzić się daje, że Bolesław Chrobry, chcąc z tej strony zabezpieczyć granice państwa od napadów Rusi, w miejscu, gdzie San do Wisły domierza, wybudował obronny drewniany gród i kościół Panny Marii, dzisiaj będący katedrą fundował, a zwabiwszy w to miejsce rzemieślników z sąsiednich Czech i Niemiec, utworzył osadę od rzeki San domierzającej do rzeki Wisły - Sandomierzem potem zwaną.Wedle zaś ustnego podania, odkrywanymi w zmieni odwiecznymi fundamentami i piwnicami potwierdzonego, miasto nie w tym miejscu jak dzisiaj, lecz nieco dalej ku zachodowi, gdzie samotne kościoły św. Jakuba i św. Pawła, exystowało. Miało być przed napadami Tatarów piękne, bogate i rozległe. Gdy zaś Tatarzy spalili dawny gród sandomierski, mieszkańcy bliżej obronnego zamku budować się zaczęli i teraźniejsze sformowali miasto"
Święty Jacek Odrowąż, za namową swojego wuja, biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża, miał wybudować kościół pod wezwaniem św. Jakuba i klasztor dominikanów. Teren, na którym miała powstać budowla należał do największego skąpca i niedowiarka o imieniu Konrad. Założył się on z Jackiem, że jeśli ten dokona cudu, odda mu plac za darmo. Życzeniem właściciela było obsadzenie placu lipami, wsadzonymi korzeniami do góry. Po upływie roku okazało się, że lipy zakwitły. Dzięki temu Odrowąż mógł przystąpić do budowy świątyni. Podczas II wojny światowej Sandomierz ostrzeliwany był z działa kolejowego. Jeden z pocisków uderzył w lipę, która swymi konarami osłoniła i ochroniła przed zniszczeniem starożytne mury kościoła. Na jej miejsce posadzono młode lipy, które rosną przy kościele do dnia dzisiejszego
Legendarna Halina była córką kasztelana sandomierskiego – Piotra z Krępy, który został zamordowany podczas jednego z najazdów tatarskich. Osieroconą dziewczynką zajął się jej opiekuńczy wuj. Kiedy niewiasta wyrosła na piękną kobietę, wydano ją za wojewodę sandomierskiego - Jana Pilawitę. Jednak ich spokój i szczęście nie trwało zbyt długo. Sandomierz po raz kolejny został zaatakowany przez Tatarów. Podczas bitwy zginął ukochany mąż Haliny. W 1287 roku miasto ponownie oblegali Tatarzy. Szanse na ocalenie Sandomierza z każdym dniem malały. Wówczas kasztelanka postanowiła zemścić się na hordzie Tatarów, knując spisek przeciw odwiecznym wrogom. Wieczorem udała się do obozu tatarskiego i zaproponowała pomoc w zdobyciu Sandomierza. Obiecała wprowadzić wojska tatarskie tajemniczym, podziemnym przejściem aż do samego centrum miasta. Swoją decyzję tłumaczyła chęcią zemsty Na mieszkańcach Sandomierza, którzy wyrządzili jej krzywdę w okresie dzieciństwa. Chan Tatarów zgodził się na propozycję Haliny. Zachęceni Tatarzy jeszcze tej samej nocy wysłali niewielki oddział, który prowadzony przez Halinę dotarł podziemnym labiryntem do miejsca, skąd widać było sandomierski rynek. Po powrocie dowódca zwiadu opowiedział dokładnie chanowi wszystko, co zobaczył. Następnego dnia całe wojsko tatarskie zostało wprowadzone przez Halinę do sandomierskich podziemi. Kobieta, schodząc do lochów, wzięła ze sobą białego gołębia, który miał być oznaką, iż Tatarzy znajdują się w sandomierskich lochach. W momencie, gdy gołąb pojawił się na sandomierskim niebie, wejście do podziemi zostało zasypane. Tym sposobem Halina i Tatarzy stracili szansę wyjścia z podziemi.
Wąwóz Piszczele wywodzi swoją nazwę od kości zamordowanych tu Tatarów. Ludność sandomierska, broniąc się przed najazdem napastników, urządziła w wąwozie zasadzkę, gdzie poległa liczna grupa Tatarów. Ginących było tak wielu, że cała pobliska okolica została pokryta ciałami wroga. Niepochowan zwłoki rozwłóczyły psy, a zbielałe kości jeszcze długo zalegały w wąwozie. Inna wersja legendy mówi, że są to kości Tatarów, którzy zginęli zasypani w podziemiach miasta. Po upływie czasu woda wymywała spod ziemi zbielałe piszczele
Kopiec ten został usypany podczas drugiego najazdu tatarskiego w 1260 r. Wół, hodowany przez zakonników z kościoła św. Jakuba, przerażony widokiem wymordowanych, uciekł z zagrody, kierując się w stronę Krakowa. Chcąc zemścić się za krzywdę wyrządzoną swoim opiekunom, próbował dogonić wojska tatarskie, jednak nie udało mu się do nich dotrzeć. Stanął rozwścieczony i kopytami usypał wielki kopiec, po czym wypisał rogami napis „Salve Regina”, co znaczy „Witaj Królowo”. Były to pierwsze słowa pieśni, śpiewanej przez dominikanów podczas zadawanego im męczeństwa. Inna wersja legendy głosi, iż napis, do niedawna jeszcze znajdujący się na zboczu pagórka, wypalili prochem konfederaci barscy. Kopiec zachował się do czasów dzisiejszych
Królowa Jadwiga była córką Ludwika Węgierskiego. Ze wszystkich miast najbardziej lubiła przyjeżdżać do Sandomierza. Umiłowała sobie stary gród sandomierski, opiekując się przy tym zarówno tutejszymi kościołami, jak i klasztorami. Pewnego wieczoru, gdy wracała z Sandomierza do Krakowa, zaskoczyła ją ogromna śnieżyca. Towarzyszący jej woźnica oraz hajduczek stracili głowę i zboczyli z drogi, zjeżdżając w szczere pola. Ponieważ nie mogli wydostać sań, postanowili poszukać drogi lub kogoś, kto mógłby im pomóc. Natrafili na małą wioskę zwaną Świątniki. Dowiedziawszy się, jaki to wielki gość ugrzązł w śniegach, cała gromada wyruszyła na pomoc. Kiedy wreszcie wydobyto sanie królowej, na dworze było już ciemno. Królowa chciała wracać z powrotem do Sandomierza, aby tam przeczekać śnieżyce. Wówczas najstarszy z wioski zaproponował , aby goście pozostali na noc. Po tak miłym zaproszeniu, Jadwiga skorzystała z uprzejmości mieszkańców. Nazajutrz postanowiła wyruszyć niezwłocznie do Krakowa. Przed odjazdem wszyscy żegnali królową ze łzami w oczach. Z wdzięczności za pomoc, zapytała mieszkańców, czy nie mają jakiejś prośby, gdyż zauważyła, że cierpią z nieznanego jej powodu. Wówczas sołtys padł do stóp królowej i zaczął żalić się na swojego pana. Opowiadał o tym, w jaki to okrutny sposób właściciel traktuje wszystkich mieszkańców. Młodsza córka Ludwika Węgierskiego obiecała, że wykupi wieś. Na potwierdzenie swojego czynu zdjęła z rąk śliczne białe rękawiczk i i podarowała je sołtysowi. W zamian za wykupienie okolicy od okrutnego właścociela
Henryk był synem Bolesława Krzywoustego. Otrzymał we władanie Ziemię Sandomierską, a jego rezydencja mieściła się w nadwiślańskim zamku. Książe jako pierwszy wyruszył na wyprawę krzyżową do Ziemi Świętej. Wracając do swojego ojczystego kraju przywiózł ze sobą kobietę, którą obdarzył głębokim uczuciem. Piękna Judyta była prostą Żydówką. Nie była ani księżniczką, ani też nie pochodziła z królewskiego dworu. Książe wybudował jej w zamku piękne komnaty, dzieląc się przy tym całym swoim majątkiem. Judyta miała ogromny wpływ na Henryka. Nie podobało się to rycerstwu i duchownym. Zmusili księcia, aby usunął kobietę z zamku. Książe dostosował się do tego, ale wcześniej kazał wybudować podziemny pałac w okolicach wzgórza Salve Regina. Żydówka opuściła miasto, udając, że wyjeżdża. W drodze zawróciła jednak do podziemnego pałacu. Tam zajęła się czarami. Henryk odwiedzał swoją ukochaną spędzając z nią bardzo dużo czasu. Pewnego dnia ogłosił, że udaje się na wyprawę przeciw Prusom. W drodze jednak zostawił rycerzy i udał się do swojej ukochanej. Dzięki jej czarom otrzymał wieczną młodość i do dzisiaj przebywa razem z piękną Judytą w podziemnym pałac
Teresa Izabela Morsztynówna urodziła się w 1680 r. Była córką wojewody sandomierskiego Stanisława Morsztyna oraz Konstancji z Oboroskich. Wyrosła na piękną, inteligentną i rozważną kobietę. Rodzice za wszelką cenę chcieli wydać ją za mąż. Miała do wyboru mnóstwo kandydatów. Do zamążpójścia jednak jej się nie śpieszyło. W końcu postanowiła złożyć dozgonne śluby czystości. Przyczyną tej decyzji mógł być sam król August II Sas. Miał opinię Niestrudzonego uwodziciela płci pięknej. Kiedy do jego uszu dotarła wieść o Teresie, postanowił sprowadzić ją na swój dwór. Chciał uczynić ją kolejną kochanką. Dziewczyna uprosiła matkę, aby została w domu. Morsztynówna przysięgała czystość być może dlatego, żeby uniknąć gniewów króla. Takich ślubów nie mógł ignorowa ć nawet władca. Teresa prowadziła skromne życie, poświęcając swój czas głównie modlitwie i pomocy ubogim. Zmarła mając zaledwie 18 lat. Jej sława była jednak pośmiertna. Dziewczyna, pochowana przez rodziców w bogatej trumnie, wyglądała jakby spała, a nie była umarłą. Po upływie 50 lat, kiedy trumna spróchniała, postanowiono przenieść ją do nowej. Zebrani, biorący udział w tej ceremonii, osłupieli. Okazało się bowiem, że ciało dziewczyny wspaniale się zachowało. Nie było widać na nim żadnego śladu rozkładu śladu rozkładu. .